Nie jesteś zalogowany na forum.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
OD RAZU PO IMPREZIE W DD
Obudziłem się dosyć wcześnie. Postanowiłem nie marnować ani chwili i zrobić Sammy małą niespodziankę. Trochę czasu zajęło mi odnalezienie, gdzie co stało w kuchni, ale efekt był imponujący. Na stole widniał talerz amerykańskich pancakes z syropem klonowym i szklanka pomarańczowego soku.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a do tego nic nie pamiętałam, więc... Może to i lepiej? Nagle usłyszałam w mieszkaniu kroki. A jeśli to złodziej? A jeśli zrobiłam coś głupiego? Spokojnie, na około wszystkich ludzi na świecie, przynajmniej połowa nic nie pamięta jeśli się upiła, nie może być tak źle... Chyba. Ruszyłam powoli w stronę kuchni, idąc najciszej jak się da. Zamurowało mnie.
- W-Ward...? - zapytałam z wahaniem, gdy zobaczyłam mężczyznę.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Dzień dobry, Sammy. - Zasiadłem po drugiej stronie stołu, trzymając w dłoni szklankę wody. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe za ten bałagan. - Skrzywiłem się, przenosząc wzrok na brudne naczynia i blaty. - Nie jest dobrym kucharzem, ale postanowiłem, że zrobię ci niespodziankę, która swoją drogą się udała. Wyglądasz, jakbyś miała paść. - Zaśmiałem się cicho pod nosem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Zacisnęłam usta i otworzyłam szerzej oczy. Jasna cholera, jestem w rozmazanym makijażu i rozczochranych włosach.
- Ja... - zaczęłam, próbując podnieść na niego wzrok. - Nic nie pamiętam, Ward, więc jeśli cokolwiek miało by miejsce to przepraszam, ale... Po prostu tak wyszło. - Daj spokój, jeśli coś miało miejsce... Podoba ci się. Nie możesz tego ukryć
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Zmarszczyłem brwi, nie mogłem powstrzymać wybuchu śmiechu.
- Spokojnie, Samantho. Nie dopuściłbym, aby do czegoś doszło, zwłaszcza w takim, jakim byłaś stanie. - Pokręciłem głową. Wstałem i sięgnąłem do szafki, w której wcześniej odkryłem leki. - To powinno pomóc - stwierdziłem i położyłem obok soku coś przeciwbólowego. - Domyślam się, że nie możesz wytrzymać z tym bólem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Skinęłam głową ze słabym uśmiechem.
- Dziękuję. Za śniadanie, za to... i pewnie jeszcze za parę rzeczy, o których zapomniałam. - Skrzywiłam się, choć dalej mnie zastanawiało jakim cudem jest tak jak teraz. Jakim cudem jest tu Ward. - A ty... jak się czujesz? - spytałam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- W porządku - odparłem spokojnie. - Nic nie pamiętasz? - dopytywałem. - Nie upijaj się tak więcej - poprosiłem ją. - Gdybym się tobą nie zajął, mogłoby dojść do czegoś złego. - Skrzywiłem się. Westchnąłem, posyłając jej lekki uśmiech. - Mniejsza. Pozwól, że ocenisz amerykańskie pancakes, które robiłem pierwszy raz w życiu - zaproponowałem z rozbawieniem w głosie.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- O, jasne - powiedziałam nieco zawstydzona.
To dlaczego to zrobiłaś? Czego chciałaś uniknąć w ten sposób? Ukroiłam kawałek posiłku i włożyłam do ust.
- Mmm. - Wręcz rozpływało się w ustach. - Świetne - przyznałam. - Powinieneś być kucharzem. Zdecydowanie. Gotowałeś kiedyś zawodowo? - Och, zmieniasz temat, Sammy.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Upiłem kilka łykóww wody.
- Starałem się tego unikać, jak ogień wody. - Zaśmiałem się. - Choć zdarzały się specjalne okazje, takie jak... ta - przyznałem. - Cóż, dobrze wiedzieć, że nie jest trujące. Poniósłbym niezwykłą stratę, otruwając cię - powiedziałem na wpół żartem, na wpół serio.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Zaśmiałam się pod nosem.
- Fakt, szkoda było by stracić takiego szefa jak ty zwłaszcza w takiej chwili. - Przeniosłam wzrok na mężczyznę z półuśmiechem. - Dlatego... obiecuję ograniczyć się do picia wody i kawy - stwierdziłam, choć zaczęły mnie zastanawiać te sytuacje.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Świetnie - stwierdziłem zadowolony, jednak zaczęła zastanawiać mnie jedna rzecz. - Wybacz, nie powinienem się tak rządzić. W końcu jestem tylko twoim szefem - dodałem zmieszany. - A może i nie? - zacząłem zastanawiać się na głos. - Zdecydowanie nie - przytaknąłem sam sobie. - Jesteś moją przyjaciółką, Sammy. Naprawdę nie chciałbym, aby coś ci się stało.- Spojrzałem na nią z niepokojem. - Tymczasem mów, jak będziesz miała mnie dość, a raczej mojej opiekuńczości wobec ciebie. - Parsknąłem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Przyjaciółką. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Hej, masz u mnie autorytet. Wiesz, coś w rodzaju wzoru. - Zaśmiałam się może lekko z nerwami. - Choć... zawsze będziesz dla mnie coś znaczył, choćby nie wiem jak było. - Zastanowiłam się przez chwilę.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Przytaknąłem.
- To oczywiste, Samantho. - Posłałem jej lekki uśmiech i wstałem os stołu. Wrzuciłem brudne naczynia do zlewu i zacząłem je zmywać. - Jak się spało, Sammy? - spytałem w międzyczasie.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- Och, nie musisz. Serio. Już i tak zrobiłeś dużo. - Podbiegłam w jego stronę, aby pomóc. - Szczerze, wydaje mi się, że spałam już od dziesiątej wieczorem. To głupie - mruknęłam. - Na telefonie przyszły zdjęcia z tamtego wieczora. Klaudiusz trochę się narobił. - Nie boisz się ich zobaczyć?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Oglądałaś już je? - Zainteresowałem się. - Ciekawe, czy uchwycił Aleksandra skaczącego przez balkon - mruknąłem cicho pod nosem, z lekka zaniepokojony. - Murph nie powinna mu nic dawać. I tak ma na pieńku prawie z każdym w DayDream. - Westchnąłem, kończąc zmywać.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- Przez balkon? - zapytałam nieco przerażona. - Ale żyje, tak? Znaczy, nie połamał niczego? Murph... też z nią okej? - Choć ostatnio nie wykazywała chęci miłej rozmowy. Zdecydowanie nie. - I.. nie. Nie widziałam ich - wyznałam i wyciągnęłam z kieszeni telefon z galerią zdjęć.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Pokiwałem głową.
- Żyje. Nic mu nie jest... Nie licząc urazów psychicznych. - Westchnąłem. - Murph mogła mu wyrządzić niezłe szkody. - Skrzywiłem się i wytarłem dłonie o ręcznik. - Pokaż, co tam masz. - Ruchem głowy wskazałem na telefon.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Ta, niedługo zbliżała się kolejna misja, trzeba było coś zaprojektować. /wizja Czarnobyla/ A jednak może trochę obawiało mnie spotkanie z Murph. Niepewnie kliknęłam w link podany przez Klaudiusza, aby zobaczyć co tam tak naprawdę się działo. I gdy zobaczyłam pierwsze zdjęcia, chyba nie było tak źle. Każdy się bawił, tańczył czy pił szampana. Nie było w tym nic złego. Spokojnie,
to dopiero początek.
- Pamiętasz całą imprezę? - zapytałam, stojąc blisko niego, żeby mógł dokładnie zobaczyć każde zdjęcie.
Jesteś pewna, że tylko dlatego?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Owszem. Obawiam się, że jako jedyny. - Nieco się skrzywiłem, zaraz jednak moja twarz rozjaśniła się na widok zdjęcia, Samanthy w moich ramionach. Jej wzrok utkwiony na mojej twarzy... - To zdjęcie jest magiczne - przyznałem oczarowany.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Prawie się zakrztusiłam, gdy zobaczyłam to zdjęcie. Prawdziwe. Ono. Jest. Prawdziwe. Ale oboje wyglądaliśmy na nim... szczęśliwi. Było piękne.
- Jest. - Potwierdziłam, próbując coś z siebie wydobyć. - Podoba mi się. Nie wiedziałam, że... że.. - Przyjaciele, pamiętasz?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
W milczeniu pokiwałem głową.
- Proszę, dokończ Sammy - powiedziałem łagodnym głosem. Kolejne zdjęcie mnie zabiło. Nie wiedziałem, czy powinienem płakać, czy się śmiać. Murph siedziała na Aleksandrze ze strzykawką w dłoni. Mężczyzna był przerażony, natomiast jej twarz wykrzywiał uśmiech, niczym u Jokera. - To jest straszne - wydusiłem z siebie.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Już miałam coś powiedzieć. Już prawie. Ale gdy zobaczyłam Murph z Aleksem, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Na kolejnym chyba coś krzyczał.
- Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że Aleks jest zakochany w Murph - powiedziałam, próbując jakoś złagodzic śmiech, więc zasłoniłam usta dłonią. - Choć... chyba się myliłam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Spojrzałem na nią z ukosa. Miała uroczy śmiech.
- Myślisz, że to coś w rodzaju toksycznego związku? - Wzruszyłwm ramionami z zadumą. - Możliwe. Zawsze wydawało mi się, że Aleks coś od niej chciał.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Uniosłam brwi. Kolejne zdjęcia...
- Skończyło się na Bellamym - zauważyłam z lekkim uśmiechem. - Nigdy nie myślałam tak o... parach w pracy. Choć ta, jest akurat nietypowa - stwierdziłam rozbawiona. - Co o tym myślisz?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline