Nie jesteś zalogowany na forum.
Skinąłem głową, próbując zachować powagę, jednak nie trwało to zbyt długo. Po chwili wybuchłem śmiechem.
- Wybacz, nie powinienem śmiać się z Aleksandra, na pewno go to dotknęło... - Odkaszlnąłem, aby ponownie się nie śmiać. Murph wciąż leżała na ziemi, śmiejąc się. Ktoś powinien ją zdjąć z parkietu...
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Gdy się śmiał, wyglądał naprawdę na szczęśliwego. To było szczere, choć ta sytuacja... nie mogłam przestać.
- Nie miało co. Przecież nie... - W porę się opamiętałam, ale gdy tylko zobaczyłam Murph na parkiecie, nie mogłam być poważna. - Co tutaj się odwala? - zapytałam sama siebie, nie mogąc powstrzymać uśmiechu.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Banan w spodniach? - zapytałem samego siebie, parskając. - Co mu do głowy strzeliło. - Podrapałem się po karku. - Ja rozumiem, że każdy miewa kompleksy, ale sposób w jaki je zakrył jest niedopuszczalny - stwierdziłem nieco poważniejąc, choć na mojej twarzy wciąż widniał uśmiech.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- Jest wesele - zauważyłam z chichotem i dodałam znacznie ciszej. - Trzeba się bawić. Niekoniecznie w taki sposób, Murph to wychwyciła. - Zakryłam usta dłonią, próbując przestać się śmiać. - Ale.. rozumiesz o co mi chodzi, prawda?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Pokiwałem głową.
- Wybacz, takie tematy mogą być dość niezręczne dla ciebie. Nie powinienem był ich zaczynać - dodałem z lekkim zakłopotaniem. - Może się napijemy?
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Uniosłam brwi z zastanowieniem.
- Jesteśmy dorośli, a ja nie mam pięciu lat, Ward - stwierdziłam. Dosyć... dziwnie musiało to brzmieć. Powoli ruszyłam w stronę barku, czekając przy tym na niego. - Choć, z chęcią się napiję - potwierdziłam.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Wzruszyłem ramionami, posyłając jej wyzywające spojrzenie.
- W porządku - powiedziałem z wolna, wybierając w międzyczasie wino. - Prawiczek? Czy to właśnie przez powiększenie chciał się wywyższyć? Biedak siedzi pewnie z tym bananem w łazience. Nie widziałem, aby wychodził - mruknąłem z lekka rozbawiony.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
- To duża impreza - przyznałam. - Pewnie próbował kogoś poderwać, widzisz... idealna okazja. - Rzuciłam spojrzeniem na dziewczyny w razistych sukienkach. - Po weselach nie kończy się tylko powrotem. Różnie bywa. Choć wątpię, że teraz wypróbuje cokolwiek. - Parsknęłam pod nosem.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Boże, tak nie wolno - jęknąłem, śmiejąc się. - Jesteśmy okropni, Sammy. Powinniśmy go wspierać, podczas kiedy stoimy tu i naśmiewamy się z niego coraz bardziej. - Pokręciłem głową i nalałem sobie oraz dziewczynie wina. - Żeby Murph nie upokorzyła już nikogo więcej - mruknąłem rozbawiony, stykając się z jej kieliszkiem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Powtórzyłam jego słowa z czystą dawką rozbawienia.
- Obyś się nie mylił - mruknęłam mu do ucha. - Pierwszy raz widzę ją, jakby się świetnie bawiła. A ty...? Jak się bawisz? - zapytałam z ciekawością.
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
- Świetnie, zwłaszcza mając u boku tak wspaniałe towarzystwo. - Mrugnąłem do niej, upijając łyka alkoholu. - A tak właściwie... Co z naszymi butelkami alkoholu? - Uniosłem brwi, spoglądając pod stół na trzy wódki.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Upiłam nieco wina, zastanawiając się nad tym.
- Cóż... - Uśmiechnęłam się pod nosem i odgarnęłam kosmyki włosów za ucho. - Trzeba będzie je wykorzystać, nie sądzisz?
Bez wątpienia zakończenia są trudne, ale tak naprawdę nic się nie kończy
Offline
Chyba tylko mi się zrobiło przykro widząc całą akcję... Ugh... Chyba jedyna byłam trzeźwa. Po chwili ruszyłam za nim. Zapukałam do męskiej łazienki.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
Usłyszałem pukanie, ale milczalem. Chciałem być sam.
Offline
Zawahałam się ale zapukałam jeszcze raz. -Aleks?- domyślałam się, że chce być pewnie sam ale no...
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Zostawcie Mnie.-Warknąłem, patrząc tępo przed siebie.
Offline
Westchnąłam i uchyliłam drzwi.- to tylko ja...- Spojrzałam na niego. Weszłam do środka i usiadłam obok.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
Spojrzałem na dziewczynę, której nawet nie znałem.
-Czego chcesz?
Offline
-Najpierw pomyślałam, że powinnam cię pocieszyć... Potem jednak pomyślałam, żeby poprostu razem pomilczeć. Wybór należy do ciebie- spojrzałam na niego. Ciekawe czy mnie kojarzy...
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Chcę być sam.-Znów spojrzałem przed siebie.
Offline
Już chciałam pójść ale postanowiłam zostać jeszcze chwilę. Milczeliśmy.- Oj no nie złość się. Wszyscy pewnie o tym zapomną. Wszyscy są pijani.- przytulam go.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Nie zloszcze się...-Przewrocilem oczami.
Offline
-Zły, przygnębiony co za różnica.- nadal go przytulam.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Duża.-Mruknąłem.
Offline
-Tia... Może trochę...
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline