Nie jesteś zalogowany na forum.
- Toast za zdrowie pary młodej? - Spojrzałem na nich pytająco i uniosłem kieliszek w górę.
Offline
- Aby byli tak szczęśliwi jak teraz - dodałam uśmiechnięta. - Bo przecież szczęście jest najważniejsze!
Również uniosłam kieliszek, patrząc wyczekująco na Aleksa.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Wziąłem kieliszek, a drugi podałam Aleksowi. Uśmiechalam się przez cały czas. On tylko przewrócił oczami i mruknął abym się nie upila.
Offline
Chłopak był zdecydowanie niezadowolony, ale gdy tylko spojrzałem na jego siostrę... przypomniała mi się. Znałem ją.
- Artemia, prawda? - zapytałem z ciekawością i mimowolnym uśmiechem.
Offline
Pokiwałam głową.
-Tak, a to Mój starszy, wiecznie niezadowolony brat Aleks.
Offline
- No nie tak wiecznie - stwierdziłam, szturchając go lekko. - Choć Aleks nie akceptuje chyba "pierwszego, dobrego wrażenia". - Zaśmiałam się, uśmiechając niewinnie i wypijając połowę zawartości kieliszka.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Upiłem kolejny łyk wina, które zaczynało powoli rozgrzewać od środka.
- Nawet w wesele? Aleks, to jeden z najszczęśliwszych dni - zauważyłem. - Musisz się zabawić.
Offline
-Bawię się świetnie, to twoje towarzystwo psuje mi nastrój.-Mruknąłem.
Offline
- Nie widać, żebyś był w pełni szczęścia. - Wzruszyłem ramionami, choć przyznam, że zdziwiło mnie to. - Jakaś konkretna sytuacja, w której coś ci zrobiłem?
Offline
-Urodziłeś się.
Offline
Spojrzałam ostro na Aleksa.
- No bez jaj, serio? - Wywróciłam oczami. - Lewą nogą wstałeś? - spytałam już łagodniej, bo przecież nie potrafiłam się długo gniewać. - To idiotyczne - bąknęłam jeszcze i przyłożyłam kieliszek do ust, spoglądając przepraszająco na Aarona.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
-Nie lubię go.-Stwierdziłem.
Offline
- Mogę z tym żyć - zapewniłem rozluźniony. - O ile nie będziesz próbował mnie zabić, Aleks. - Spojrzałem na niego uważnie. - Wtedy... skończy się dla ciebie gorzej.
Offline
-Nie jestem mordercą.-Patrzyłem na Aarona, uważnie.
Offline
- Spokojnie, tylko tak mówię. - Uśmiechnąłem się do siebie, choć koleś mnie irytował. - Gdybyś po prostu... próbował zrobić coś nie tak. Sam chyba rozumiesz.
Offline
-Tak, rozumiem.-Przewrocilem oczami.
Offline
Westchnęłam zirytowana ich gadką.
- Skończyliście już? - zapytałam, jednak nie miałam zamiaru czekać na ich odpowiedz. - Nie? To ja pójdę się przejść, a jak przestaniecie gadać jak dzieci to mnie zawołajcie - mruknęłam ze słodkim uśmiechem. Odstawiłam na blat pusty kieliszek i wyminęłam ich.
Trwaj tylko w słońcu, bo w cieniu nie rośnie nic pięknego.
W każdym spojrzeniu kryje się tajemnica, którą nie każdy może rozwiązać.
Offline
Westchnalam, patrząc na odchodzącą April.
- No widzicie co zrobiliście..-pokrecilam głową. -Chodź Aleks, spróbujemy ci polepszyć humor. A ty Aaronie idź za April.
Offline
Za oknami było całkowicie ciemno, a wszyscy wciąż się bawili. Nawet nie mieliśmy pojęcia z Brandonem ile czasu minęło, ale z przyjemnością patrzyło się jak powstają kolejne pary otak.
Zachowuj się tak, jakbyś już był szczęśliwy, a zobaczysz, że faktycznie będziesz szczęśliwy.
Offline
Siedziałam na krześle, tyłem do sceny, gdy nagle na moje kolana spadł biały welon. Co jest? Byłam już trochę podpita, więc niezbyt zwróciłam uwagę na to co się działo, ale ocknęłam się dopiero wtedy, gdy znalazłam się na środku sali. Zdezorientowana wstałam i rozejrzałam się.
- Złapałaś welon! - Ktoś krzyknął.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Przeklnąłem w myślach, gdy siostra wypchała mnie na środek obok Murph. Czemu akurat ona no... Spojrzałem na nią z niezadowoleniem.
Offline
- O nie, nie. Tylko nie ty. - Spojrzałam na niego, kręcąc palcem, ale tłum nas zepchnął do siebie, zwłaszcza, że byliśmy bardzo oporni.
- A niech twoje ręce zjadą niżej, a cię uduszę tym krawatem - powiedziałam ostro i położyłam dłonie na jego ramionach.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Też nie jestem zadowolony Collins. I nie mam zamiaru dawać rąk niżej.-Pokrecilem głową. Objalem ja w talii.
Offline
Poruszaliśmy się w rytm muzyki, minęło dosłownie kilka sekund, a ja już miałam dość.
- Nie patrz mi się w oczy - burknęłam po raz setny odwracając wzrok.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
-Będę robił co chcę.-Przewrocilem oczami. Kiedy to się skończy... Będę musiał spalić te ubrania...
Offline