Nie jesteś zalogowany na forum.
-Kim ty w ogóle jesteś?
Offline
Odsuwam się- no świetnie. Teraz ja jestem przybita. - spojrzałam na niego- Iliana. - podaję mu dłoń.- pracujemy razem w sumie.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Jakoś Cię nie kojarzę Iliano. Przepraszam.
Offline
- nie no spoko...- westchnęłam- w sumie to od jakiegoś czasu dopiero jestem pełnoprawnym członkiem... Wcześniej byłam na szkoleniu.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Miałaś już jakąś misję?
Offline
- Tak.- oparłam się o ścianę i patrzyłam przed siebie
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
Westchnalem, patrząc na ziemię.
Offline
- Banan? Serio?- powiedziałam przerywając cieszę. Widząc jego spojrzenie podniosłam ręce do góry- Przepraszam! Już milcze!- znowu zaczęłam patrzeć na ścianę.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Czemu tu przyszlas?
Offline
Postanowiłam wstać z podłogi i chwiejnym krokiem opuściłam salę, aby się przewietrzyć. Upuściłam mikrofon gdzieś pod ścianą, a w dłoń chwyciłam butelkę alkoholu. Niedaleko znajdował się strumyk wody i niewielki most, zawisłam na barierce ciekawski patrząc w drobne fale.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Abyś nie siedział tutaj sam w tym stanie... - zerknęłam na niego.
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
Zauważyłem dziewczynę siedzącą na mostku i zaciekawiony ruszyłem w jej stronę. Było już chłodnawo, a młoda kobieta nie miała osłoniętych ramion.
Z zaskoczeniem stwierdziłem, że to Murph. Twarz miała skrytą w cieniu, przez słabe oświetlenie ale i tak wiedziałem, że to ona.
- Nadal twierdzisz, że to nie los chce aby nasze drogi się krzyżowały? - spytałem zatrzymując się obok niej.
Offline
-Niby w jakim stanie?-Spojrzałem na dziewczynę.
Offline
Przekrzywiłam głowę w stronę mężczyzny z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Za każdym razem, gdy wspominałam Aleksa moje usta wykrzywiał uśmiech.
- Ty tu? - Parsknęłam, upijając alkohol z butelki. - Więcej niż Las Vegas. - Zaśmiałam się. - Brzmi jak tytuł filmu.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- jesteś przybity- znowu patrzę na ścianę
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
-Tylko trochę..
Offline
- Ho, ho - mruknąłem, siadając obok. - Widzę, że jesteś cholernie pijana, Złośnico. To plus dla mnie, minus dla ciebie. A najzabawniejsze jest to, że ty nie jesteś tego świadoma - mruknąłem rozbawiony.
Offline
Odchyliłam głowę do tyłu, wpatrując się w gwiaździstego niebo.
- Jestem świadoma wszystkiego, Derek - oznajmiłam i niestety przez zbyt duże odchylenie do tyłu, upadłam i teraz leżałam. - Widziałeś Aleksa? Nie mogłam go nigdzie znaleźć, bo.. bo znala... - Nie mogłam przestać się śmiać. Jego minę zapamiętam do końca życia.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Butelka z alkoholem była do połowy pełna i kiedy dziewczyna upadła na plecy wylała prawie całą jej zawartość.
- Cholera, Murph, jesteś znana w trupa - mruknąłem, patrząc na nią podejrzliwie. - Wydawałaś się rozsądną kobietą. - Wywróciłem oczami, pochłaniając ją wzrokiem.
Offline
- i dlatego tu jestem- uśmiecham się lekko
"Problemem nie jest problem. Problemem jest twoje podejście do problemu."
Życiowy cel? Złamać wszystkim nosy!!
Offline
Westchnalem i przytulilem się do dziewczyny.
Offline
Podniosłam się gwałtownie, aby trunek mnie nie dopadł, jednak zamiast plamy zyskałam siniaka na twarzy. Czołem uderzyłam o barierkę, ale to wciąż nie powstrzymało mojego śmiechu.
- Powinniśmy wracać tam... No... do środka, tam - mruknęłam, masując bolący kawałek twarzy. Plątało mi się pod nogami, ale dzielnie utrzymywałam równowagę.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Może Ci pomogę? - zaproponowałem, obejmując ją jedną ręką w tali, a drugą łapiąc za łokieć. - Jeśli mogę. Wiem, że doskonale poradzisz sobie sama - dodałem odrazu, domyślać się, że Murph lubi robić wszytko sama. - Ale dla mnie to żaden problem i będę czuł się lepiej z myślą, że twoja twarz nie uderzy w ziemię - mruknąłem lekko rozbawiony.
Offline
Wywróciłam oczami.
- Ty nie nosisz bananów w spodniach, prawda Darren? - Spojrzałam na niego, ciekawsko się przyglądając. Zarzuciłam rękę na jego kark i tańczącym krokiem szłam w stronę sali, podśpiewując pod nosem.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Parsknąłem śmiechem.
- Czekaj, coś mnie chyba ominęło - stwierdziłem rozbawiony. - Z jednej strony mam ochotę się spytać o jakiego banana ci chodzi, z drugiej jednak wiem, że jesteś totalnie zalana i myślisz prostolinniowo. - Znów parsknąłem śmiechem. - Bardzo boli cie główka? - Spojrzałem na nią rozbawiony, zwalniając tępo kroku.
Offline