Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie - zaprotestowałam szybko. - Znaczy, ugh. - Po co mu to było do wiadomości? Patrzyłam na niego kątem oka, wydawał się być szczęśliwy. Cały czas był. To było w ogóle możliwe? Huh. - Jestem architektem - wyjaśniłam pokrótce, spuszczając wzrok na mokry piasek. To było chore.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Nie w ruchu ale kreatywna praca - stwierdziłem. Zawiało mocniej. - Moja wyobraźnia przestrzenna kończy się na dekorowaniu talerza - powiedziałem, rozglądając się na boki. Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi.
Offline
Wzruszyłam ramionami. Szliśmy w ciszy. Zdążyłam się już przyzwyczaić do jego obecności obok, ale wciąż mnie coś denerwowało. W każdym z nich. Było coś, co nie dawało mi spokoju, ale jeszcze nie potrafiłam tego zidentyfikować. To było najgorsze.
- Włosy ci chyba urosły - stwierdziłam ze wzrokiem utkwionym w dal. Za każdym razem zwracałam na nie uwagę, ale nie wiedziałam dlaczego. Tak naprawdę mnie nie obchodziły.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Nie musisz powtarzać, że są za długie - mruknąłem, wzdychając. Choć faktyczne, włosy już od jakiegoś czasu wpadały mi do oczu. Ogarnąłem mokre kosmyki do tylu. - Pozwolisz się odprowadzić? - spytałem z nadzieją.
Offline
Spojrzałam na niego zdezorientowana. Żartujesz sobie, prawda?
- Wtedy będziesz znał mój adres - mruknęłam. - A ja nie jestem zbytnio zachwycona tym faktem. - Skrzywiłam się. Wyszliśmy z plaży.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
- Czyli mam cie porzucić gdzieś na ulicy? - dopytywałem już lekko speszony tą wizją. Byłem tak bliski zdobycia jej adresu, a jednocześnie tak daleko.
Ludzie zerkali w naszą stronę, jedni ukradkiem, a inni z mniejszą subtelnością. Bawiło mnie to, no ale w sumie też bym się gapił na dwójkę przemoczonych do suchej nitki ludzi.
Offline
- Nie musisz - powiedziałam, przez chwilę patrząc na drogę. - Bo to właśnie ja cię porzucam. - Posłałam mu krzywy uśmiech i zasalutowałam, a następnie odeszłam, patrząc niezbyt przyjemnie na spoglądających na mnie ludzi. Nadal nie miałam na sobie butów, więc nie dość, że dziwnie to wyglądało, to jeszcze bolały mnie stopy.
"Jak komuś życie krzywo się ułożyło (...) i jest sam, to robi się trochę dziwny i nieraz głupie pomysły przychodzą mu do głowy."
Offline
Przyłożyłem dłonie do ust imitujac tym megafon.
- ZADZWONIĘ, ZŁOŚNICO! - krzyknęłem za nią. Ona zawsze uciekła. Bała się mnie czy po prostu nie mogła już ścierpieć mojej obecności? Zapytam ją następnym razem. Otak.
Jeszcze przez chwilę patrzyłem za dziewczyną, a potem ruszyłem do siebie. Trzeba załatwić tą sprawę z Emi.
Offline
Spacerowałem wzdłuż plaży. Słońce powoli zachodziło, pięknie odbijając się w tafli wody. Na plaży nie było nikogo, cisza, spokój.
Offline
- Pole dance, Pole dance, pierwsza lekcja gratiiiiiis- chodziłem po plaży i rozdawałem ulotki.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
Usłyszałem czyjeś nawoływanie i odwrocilem się.
-C-czemu rozdajesz u-ulotki na pustej p-plaży?-Zdziwiłem się.
Offline
Zmierzyłem dzieciaka wzrokiem.
- By zaciągnąć do tajemnej sekty takie małolaty jak ty.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-C-Co?-Przeraziłem się.
Offline
Przewróciłem oczami.
- Bierz ulotki i rozdaj je swoim seksownym koleżankom.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-Nie mam koleżanek...-Mruknalem cicho. -P-poza tym to t-twoja robota n-nie moja..
Offline
- To kolegom, nie będę oceniał- odgarnąłem włosy z czoła. - zresztą sam też mógłbyś przyjść, przydałoby się pokazać trochę ciałka- wskazałem moim idealnym paznokciem jego bluzę.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-Nie przyjdę.-Pokrecilem głową.-A chłopaki z mojej szkoły wolę siłownie od Pole Dance, więc ci nie pomogę.
Offline
Spojrzałem na niego oburzony.
-. A niby czemu nie chcesz przyjść, ćwiczenia jak każde inne, a za wypracowane uda i pośladki podziękujesz później.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-Bo nie chce i nie mam czasu, wybacz.
Offline
- Czytaj jestem smutnym, zagubionym bojem żyjącym w swoim własnym świecie- przekręciłem głowę świdrujący go wzrokiem- przyjdź.
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-Naprawdę nie mam czasu..-Spóścilem wzrok na piasek przez jego swidrujacy wzrok.
Offline
Zmrużyłem oczy.
- A jak ci zagwarantuję, że poznasz innego gejaska w swoim wieku?
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-Nie jestem gejem..-Spojrzałem na niego i zarumienilem się.
Offline
Wyszczerzyłem zęby.
- Ha! Mam cię. Takich jak ty wyczuję na kilometr młody. Jak masz na imię?
I'm a nightmare dressed like a daydream
Offline
-T-takich jak ja?-Spytałem zdziwiony.-Jestem Gustaw...
Offline