Nie jesteś zalogowany na forum.
- Każdy inaczej preferuje słowo "wolność" - zauważyłem. - Myślę również, że uda się to dopiero wtedy, gdy naprawdę sam będziesz chciał. Ja wiem, że jej widok z kimś innym może sprawiać ci ból, to są w pełni zrozumiane uczucia, ale zastanawiałeś się kiedyś, jak ona musi się czuć? Że jest jeszcze gorzej niż u ciebie? Że kiedy ty zamykałeś się. w pokoju i byłeś obrażony, ona mogła płakać cały czas z żyletką w ręce? - Widząc jego wzrok, od razu dodałem. - Nie, wątpię by Artemia się okaleczała, ale sprawdzam wszystkie możliwości. Jestem pewien, że lepiej ci ją oglądać wiecznie uśmiechniętą z tym błyskiem w oku. Czy nie taki widok jest najcudowniejszy? Szczery uśmiech na twarzy bez żadnych zmartwień? Nie chciałbyś zachować go na zawsze w sercu? Przemyśl to Aleksandrze. Jeśli uważasz, że potrzebuje wolności, daj jej ją, ale tylko wtedy, jeśli tu będziesz się z nią bez żadnych oporów zgadzał. - Westchnąłem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Pokiwalem głową w milczeniu.
Offline
Moja mina zupełnie nic nie wyrażała, w pewnym momencie cieszyłem się, że byłem aż tak cierpliwy.
- Mam nadzieję, że teraz myślisz nad tym, co powinieneś zrobić, aby to naprawić, a nie o tym, jak najszybciej stąd uciec, bo to naprawdę nic nie pomoże. Nie zignoruj tego i wiedz, że nie niszczysz tylko siebie przy tym, ale też ją. - Machnąłem już ręką na to. - Jest jeszcze jedna sprawa Aleksandrze. O co chodzi z Evą? Błagam, nie mów, że kolejna relacja pokroju Murph-ty.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Nooo... To ona ma coś do mnie, nic jej nie zrobiłem.-Przewrocilem oczami.
Offline
- Błagam, cię Aleksandrze, nie pakuj się w kolejne bagno. - Przez moment przeszły mnie dreszcze. - Eva.... nie, lepiej z nią nie zaczynaj. Może zrobić ci coś gorszego niż Murph, naprawdę. Wierz lub nie, ale istnieją takie rzeczy. - Sucho się zaśmiałem. - Porozmawiam z Evą o tym, nie mam zielonego pojęcia co wam do łba strzeliło, aby tak sobie dogryzać. Na Boga, jesteśmy rodziną. - Westchnąłem załamany.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Ja bym się ich pozbył z tej rodziny. są niebezpieczne i agresywne.
Offline
- To samo mogą powiedzieć o tobie Aleksandrze. Otóż każdy widzi z innej perspektywy. Nie można odrzucać kogoś ze względu na to, że ma problemy i zachowuje się, jak się zachowuje. Nie jesteś rasistą, prawda? Wspaniale. - Przytaknąłem głową. Byłem już zmęczony. - Daj im ostatnią szansę. Jeśli się nie poprawią... trzeba będzie sięgnąć po radykalne środki. Ale nie chcę słyszeć żadnego złego słowa o tobie, bo kara jeśli nastanie, to dla wszystkich. - Zmierzyłem go poważnym wzrokiem.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-No dobrze... Będę grzeczny.
Offline
- Wspaniale - odparłem, schylając się i wyciągając spod biurka butelkę wody. - Tego oczekuję. Poprawy. Mam nadzieję, że więcej nie będziemy siedzieć jak na jakimś osądzie, a w innym bardziej towarzyskim miejscu, mam rację? - Uniosłem brew, patrząc na niego wyczekująco.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Oczywiście.
Offline
- Liczę, że nie było w tym żadnej krzty sarkazmu. Polegam na tobie w całości, Aleksandrze, choć jestem w stanie rzec, że się zmieniłeś. Stałeś się bardziej zamknięty w sobie, a z twojej twarzy nie da się nic wyczytać. Zupełnie, jakby ktoś zabrał wszystkie twoje emocji, zamknął w klatce i wyrzucił klucz. Ciężko mi cię rozgryźć - przyznałem skupiony. Obserwowałem każdy cal jego twarzy, ale nic. Jakby był z kamienia. Nie podobało mi się to.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Nie zmieniłem się.-pokrecilem głową.
Offline
- Wręcz przeciwnie! - zawołałem, może zbyt głośno. Westchnąłem. - Chodzi o to Aleksandrze, że martwię się o ciebie. Jakby coś zżerało cię od środka. Każdy z nas ma problemy, które go nękają, ale nie mogę po prostu siedzieć i patrzeć, jak umierasz od środka. Wiesz, jak to kuje w oczy? Okropny widok. Stań kiedyś w lustrze i spójrz na siebie, oglądając każdy milimetr swojej twarzy. Ja bym się przestraszył, widząc taką zmianę - poleciłem niespokojny.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Westchnalem. Może trochę się zmieniłem...
Offline
- Wiesz, że milczenie nie jest oznaką braku odpowiedzi, a potwierdzenia? - Przysunąłem się bliżej niego. - Co się dzieje Aleksandrze? - Spojrzałem na niego współczująco. - Może zrobię ci herbaty i opowiesz mi wszystko, co?
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Nie trzeba, nie ma o czym rozmawiać...-Powiedziałem cicho, patrząc w dół.
Offline
- Dlaczego myślę, że jest inaczej? - spytałem niezbyt przekonany jego wypowiedzią. Wstałem, kierując się pod ścianę, gdzie stał czajnik elektryczny i kilka innych dodatków. - Proszę, połóż się na kanapie, zaraz do ciebie przyjdę - powiedziałem, wskazując ręką na mebel pośrodku pomieszczenia.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Po co?-jeknalem niezadowolony.
Offline
Wywróciłem oczami rozbawiony.
- Abyś czuł się bardziej komfortowo i było ci wygodniej. Potrzebujesz odpoczynku, Aleksandrze. - Odwróciłem się w jego stronę z błaganiem wymalowanym na twarzy. Bo ty nie potrzebujesz odpoczynku, prawda? - Znalazłem jeszcze kakao. I gorącą czekoladę. To co dziś pijemy? - spytałem poważnie, nie poradnie próbując ukryć rozbawiony ton głosu.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Kakao.-Położyłem się.
Offline
- Jasne, szefie - zażartowałem i wróciłem do przygotowywania napoju. Wyciągnąłem dwa czarne kubki i zacząłem ponownie szukać czegoś po szafkach. - Gdzieś tu powinno być... - mruknąłem, oblizując usta i... Jest! Wyciągnąłem bitą śmietanę i startą czekoladę, którą posypałem wierzch kubków. Ruszyłem z nimi w stronę Aleksandra, siadając na przeciw niego. - Proszę. Od dawna nie spotkałem tak wyjątkowego przypadku, jak ty, ale jak widać opłacało się trzymać zapasy do dzisiaj. - Parsknąłem. - Nigdy nie wiadomo, co jutro przyniesie.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
-Wyjątkowego przypadku?-Wziąłem od Warda napój i napilem się.
Offline
- Gorące - ostrzegłem, jednak już po fakcie. - Obyś się nie poparzył. Takie rzeczy nie należą do przyjemnych. Zwłaszcza poparzenia na języku, to już kompletna katastrofa - mruknąłem, zlizując pianę z wierzchu. - No wiesz, ludzie nie przychodzą od tak, by sobie usiąść, napić się kakao i pogadać o życiowych sprawach. To tak nie działa, ale patrząc na ciebie jestem w stanie stwierdzić, że mi ufasz, a takie chwile są bardzo cenne dla człowieka. Jesteś tego świadom, prawda? Dziękuje Aleksandrze.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline
Spojrzałem na niego pijąc gorące kakao. Ja poparzyc... Śmieszne
Offline
Oparłem się o kanapę, krzyżując nogi w kostkach i kompletnie się rozluźniając. Upiłem powoli kolejnego łyka, bacznie go obserwując, gdy nasze spojrzenia się styknęły. (hui, to wygląda jakby byli gejami, nonie.exe)
- Lubisz obserwować. Mało mówisz - zacząłem wymieniać. - Jesteś powolniejszy. Stało się coś nagłego, co wymaga twojego intensywnego myślenia? Albo po prostu masz zbyt dużo myśli do zrozumienia, przez co popadasz w zakłopotanie i milczysz, próbując je rozwiązać. Jak to działa Aleksandrze? - spytałem naprawdę ciekaw.
Ludzie budują za dużo murów, a za mało mostów.
Offline